Lepsza zmiana

 Bo dobra to już była i co z tego wyszło to każdy widzi. Więc teraz będzie lepsza. O tfu, tfu, nie żadna tam lepsza zmiana tylko Nowy Ład - oczywiście oba słowa z dużej, bo - klękajcie narody - lepsza zmiana nadchodzi. Efekty już są, a jak. Jak tylko koronawirus o tym lepszym ładzie (a może dobrym, pies go ten tego i owego) usłyszał - zaczął spieprzać jak niepyszny. Zaledwie ogłoszono te wiekopomne zmiany - natychmiast zmalała liczba zakażeń a także liczba przypadków śmiertelnych. To nie może być po prostu zbieg okoliczności to musi być oczywiście niewątpliwie wynik tego ładu, lepszego, hm, nowego, hm. No i w związku z tym już nie trzeba nosić (no, na powietrzu) maseczek, hehe, bo moim zdaniem nigdy takiej konieczności nie było. Owszem - była, była - kazali to się nosiło, ale Bogiem a prawdą było to całkowicie zbędne. No i oczywiście, skoro ten Nowy Ład czy tam lepsza zmiana przegnały cuzamem do kupy paskudnego koronawirusa to i obostrzenia czas znosić. No i ok, tyle, że odkąd utajniono statystyki* to ja im nic nie wierzę. Nic a nic. I to by było na tyle.

No a poza tym wszystko ok, jutro przyjeżdżają goście z airbnb, wydałam kupę forsy (com ją zarobiła na gościach ubiegłorocznych) na wspaniałe trzecie ząbki na śrubkach** (no, hm, nie wszystkie, nadal większość należy do drugiego garnituru), a piszę o tym, bo mi Pan Dentysta wczoraj wkręcił ostatniego, poza tym kupiłam telewizor dla gości (za gotowke) i chwilowo, jak mawiała moja mama - całkowicie wyszeptałam się z gotówki, ale - w piątek przyjdzie emerytura, tudzież airbnb powinno mi wpłacić za tych gości no to może jakoś dożyję. ;-)

*Pamiętacie, jak pewien student zbierał dane z powiatów, robił z tego bazę i wyszła mu różnica coś około 20 000 zakażonych, już nie pamiętam mniej czy więcej niż oficjalnie. W każdym razie po tym incydencie zakazano podawania komukolwiek danych z powiatów.

**Dawno, dawno temu, jakem była dziecięciem, moi rodzice zatrudniali służącą co na imię miała Antonina i nie miała zębów. Była to pięćdziesięcioparoletnia panna (oburzała się jak się do niej powiedziało - kobieto - "tylko nie kobito, panna jestem"), która miała u nas wikt i opierunek i jeszcze do tego pensję, którą odkładała głównie na zęby mawiając przy tym -"jak se zemby wprowie to sie wydom". No, ale ja sie nie wydom, hihi. A co do Antoniny to se zembów nie wprowiła, bo co se trochę pieniędzy uzbierała to kupowała złoty zegarek, na którym się zresztą nie znała, bo była analfabetką (jedna jedyna osoba w moim życiu - analfabetka), ale gdy jechała odwiedzić rodzinę - zakładała je wszystkie - na obie ręce).


1 komentarz:

  1. Antonina jak postać z XIX-wiecznej literatury 😁 Szkoda, że się nie wydała... Ale Ty byś mogła teraz 😂

    Gdy wczoraj wyszłam po pracy na ulicę w centrum miasta, myślałam, że się ocknęłam w innej rzeczywistości. Czegoś takiego nie widziałam od roku, właściwie prawie dwóch. Ilość ludzi była niesamowita. Jak za najlepszych turystycznie czasów. Jakby rzeczywiście było po pandemii. Przeraziło mnie to. Człowiek na człowieku.
    Zaczynam się bać jesieni.

    OdpowiedzUsuń