Jak działa szczepionka

Na początek trochę statystyki 

                                2020                                                                2021

data                    zakażenia               zmarli                        zakażenia        zmarli

17.11                    19 152                    357                            24 269            463

18.11                    19 883                    603                            24 899            372                    

19.11                    23 975                    637                            23 246            403            

20.11                    22 464                    626                            23 455            382

21.11                    24 213                    574                            18 924            410

22.11                    18 467                    330                            12 333                8

23.11                    15 002                    156                            19 987            398

Suma                 143 146                 3323                           147 113           2436                          

Te liczby mówią same za siebie i w zasadzie nie potrzeba tu żadnego komentarza. Ale. Rok temu nie było ani jednego zaszczepionego,  obecnie w pełni zaszczepieni to 46,91%, a przynajmniej jedną dawką - 54,17%. Jakoś, kurcze, nie miało to wielkiego wpływu na liczbę zakażeń, chociaż liczba zgonów jest wyraźnie mniejsza. Tym niemniej nie wiadomo, czy ta liczba zmalała dzięki szczepionkom, czy też raczej z tego powodu, że większość ludzi już to miała. Niektórzy nawet nie wiedzą, że przeszli covida, a niektórzy i to w znacznej mierze, do tego się nie przyznali. A ten kto twierdzi, jak jedna z moich koleżanek, że obecnie chorują wyłącznie zaszczepieni nie ma bladego pojęcia o prawach statystyki. Chorują równo i zaszczepieni i niezaszczepieni i, jak podejrzewam, również tak zwani ozdrowieńcy. 

Oczywiście zakażonych jest obecnie wiele więcej - dużo ludzi się nie zgłasza w obawie przed uciążliwością kwarantanny.

Ja nie twierdzę, że to Big Farma steruje światem, specjalnie tego wirusa wypuściła, aby nam móc sprzedać bezwartościowe szczepionki. Niee. Ale - skoro ten wirus już jest (nie wnikając skąd się wziął), i prawdopodobnie zostanie już na zawsze - trzeba jakieś działania podjąć, aby uspokoić ciemny lud. Cóż z tego, że de facto nieskuteczne - należy wmawiać i wmawiać, i jeszcze raz wmawiać, że działa. Tym co niewiele myślą - da się wcisnąć.

No i, pomimo wirusa, żyć trzeba, więc - we wrześniu jadę koleją do Władywostoku, a co, a nie wolno, a?


P.S. Dla jasności - jestem zaszczepiona, Johnsonem, z przyczyn pozamedycznych - potrzebny mi był (i jest) ten papier... Nie wszędzie honorują status ozdrowieńca, zwłaszcza takiego, co chorował nielegalnie...

Jechać? Dam radę???

 Ba, zawsze mówiłam, że jednym z moich marzeń jest podróż koleją transsyberyjską. No i - wreszcie mogę, finansowo przynajmniej. Dużo kosztuje, ale, hm, co to dla mnie, teraz, gdy On umarł, sprzedałam warszawskie mieszkanie*, spłaciłam kredyt za dom, pooddawałam długi com je miała u dzieci (do domu mi się dołożyły) i jeszcze trochę zostało. W dodatku, skoro się pozbyłam kredytu moja emerytura natychmiastowo wzrosła o ponad 1000 PeeLeNów. No więc - stać mnie. Ale, hm, zastanawiam się, czy aby nie jestem na to już za stara, za słaba, czy nie będzie to dla mnie zamiast radości - okropna męka? A chciałabym, jeśli w ogóle, pojechać w czerwcu, wicie, rozumicie, białe noce nad Bajkałem, takie tam klimaty, meszki, komary i inne atrakcje. Jezuniu, nawet mi się wierzyć nie chce, że mogłabym. No, ale jeśli w czerwcu to teraz się trzeba zapisać, podjąć decyzję. Kurcze, i chciałabym i boję się. Maamooo! Druga opcja, lajtowa, to statkiem po fiordach norweskich, też w czerwcu i też by się już trzeba było zapisać. No, ale, kurde, to jest opcja naprawdę lajtowa, to mogę tam pojechać i za kilka lat. A ta kolej to przypuszczam, że ostatni dzwonek. Bym se zrobiła prezent na 70 (słownie: siedemdziesiąte**) urodziny. Te fiordy są nota bene 3 razy tańsze, aleee... Hm. 

Chciałam w życiu zobaczyć 3 rzeczy: Wielki Kanion Colorado, fiordy ze statku oraz Bajkał wraz z podróżą koleją transsyberyjską. Wielki Kanion widziałam, byłam, dotknęłam, polizałam, mam to. No tooo, oj, boję się.

Ale, jak bym już te podróże odbyła to o czym jeszcze mogłabym marzyć, jak już wszystkie marzenia spełnione, w tym to największe, w com nigdy nie wierzyła, że się spełni - domek - spełniony w każdym wymarzonym aspekcie. Nic, ino się położyć i umrzeć, bo co to za życie bez marzeń. Ale...

*gwoli wyjaśnienia, mój ś.p. przewspaniały były za cholerę nie chciał się zgodzić na normalny podział majątku (sprzedajemy wspólne mieszkanie, dzielimy się pieniędzmi), niee, no mowy nie było, jakie wrzaski straszne podnosił - chcesz mnie pozbawić dachu na głową - a przecież spoko mógłby se kupić za swoją połowę pieniędzy kawalerkę. Ale nie, zaparł się, on się stamtąd nie ruszy i kropka. A ja jednak, pomimo wszystko, nie miałam serca, żeby go stamtąd wyrzucać siłą. Koniec końców, zawarliśmy przed sądem ugodę, że mieszkanie jest w całości moje, a on tam dożywotnio mieszka. No i, tego, mieszkał...

**to jest absolutnie niemożliwe, nie wierzę i nie zgadzam się. To ja już jestem staruszką???