Wielkieś mipustki

 Babciu, a co to są mipustki?

...uczyniła w domu moim, moja droga rodzino tym zniknieniem swoim...

Więc tego, hm, pojechali. Na razie do rodziny zięcia, głównie w celu oddania pożyczonego samochodu. Który zresztą w lwiej części córka ma z mężem sfinansowali właśnie w celu korzystania zeń w trakcie pobytu w Polsce. Tata zięcia miał drugi, straszny gruchot, obecnie już rozleciany. Więc w trakcie pobytu  (wraz z samochodem) rodziny u mnie jeździł pożyczonym. Musiał. Albowiem mama zięcia, do licha, ma po wiosennej, mocno spóźnionej (pieprzony koronawirus, a raczej całkowicie zbędne i przesadzone zamieszanie wokół niego) operacji raka płuc, liczne przerzuty i musi jeździć na chemię, dodatkowo - złamała sobie stopę. Obawiam się, tak tak, wiem wiem, takich rzeczy się nie artykułuje, to tabu i te de, cicho sza, ale ja wyartykułuję, więc - obawiam się, że to ostanie spotkanie Damiana (czyli zięcie mego ulubionego co się w trakcie pobytu u mnie ani jednego jedynego raziczku na nikogo nie wydarł) z mamą. W sobotę odlatują, mam oczywiście zapisany numer lotu i jak zwykle będę śledzić jego przebieg.

A u mnie - zmiana turnusu, goście wyjeżdżają, mam nadzieję, że się do południa wyniosą (tak jest niby w regulaminie), bo jutro przyjeżdżają następni, a że są to rodzice przyjaciela mojego syna oraz siostra owego przyjaciela z córką więc ich regulamin tak bardzo nie obowiązuje, czyli - przyjadą nie po piętnastej, ale z rana. Więc - muszę dziś wysprzątać, ale z drugiej strony, skoro to nie są goście z airbnb - nie muszę wylizywać każdego kąta co do najmniejszego pyłku. W dodatku Damian po ich pobycie pomógł mi posprzątać, zrobił to, czego zazwyczaj nie robię, czyli poodsuwał wszystkie meble, łącznie z lodówką i wysprzątał pod i za nimi. 

Ale - ta cisza, aaach, pomimo iż na górze trochę tupią - nikt tu mi nie piszczy i bez przerwy czegoś ode mnie nie chce. Bo skarby w ilości sztuk 5 (ten szósty na szczęście chodził do przedszkola)  u syna tylko nocowały, a już od rana rezydowały u mnie. 

I na koniec ciekawostka, wczoraj moje najmłodsze wnuczę, Kazik lat 5, zadał mi pytanie: babciu, a czy ty masz jakoś na imię?