W co się bawić, w co się bawić

gdy możliwości wszystkie wyczerpiemy ciurkiem...
No więc - wspominać. Ale nie jakoś tak ogólnie tylko bardzo konkretnie i na piśmie. Otóż - moja córka już od jakiegoś czasu nosiła się z zamiarem przeprowadzenia ze mną wywiadu-rzeki na temat jak to się żyło za czasów, gdy byłam dzieckiem, gdy chodziłam do szkoły i potem z małymi dziećmi za czasów PRLu. Szykowała się i szykowała, miałyśmy zamiar, kiedy przyjedzie tu latem, usiąść na kilka długich sesji i pogadać z nagrywaniem. A ona by to potem, z moją pomocą, opracowała. Ale - stało się jak się stało, wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że latem tutaj nie przyjadą. No i kilka dni temu przysłała mi linka do przygotowanego przez siebie dokumentu google (to taki edytor w chmurze), gdzie w punktach wypisała czego chciałaby się ode mnie dowiedzieć. Np twój dom, twoje podwórko, twoje miasteczko, szkoły i z innej beczki - mycie i kąpiel, posiłki, koleżanki. Ale gdzie tam, pomyślałam, nic, kurcze, nie pamiętam. Poszłam na spacer, nawiasem mówiąc już od jakiegoś czasu olewam zakaz chodzenia po lesie, chodzę sobie nad jezioro, jedno, drugie, żywego ducha nie spotkałam, nie licząc dwóch saren i odchodów wilka. Zapewne w związku z pustką w lesie kupa wilka była jakieś dwieście metrów od mojego domu. Co się wcześniej nie zdarzało - kilka kilometrów - owszem, ale prawie pod domem?? No dobra, ale wróciłam ze spaceru, zajrzałam tam jeszcze raz i zaczęłam pisać w punkcie - twoje podwórko. I ujrzałam przed oczami duszy sklepioną bramę na owo podwórko wiodącą, kamienicę frontową i oficynę z pożydowskimi* mieszkaniami, z których dwa my zajmowaliśmy. Kurcze, tak mnie to wciągnęło, że teraz w każdej wolnej chwili siedzę i piszę, a całe dzieciństwo stoi przede mną jak żywe. Wspaniała rzecz, szczerze polecam na czas izolacji.
* córka się mnie spytała - jakie pożydowskie mieszkania, wyrzuciliście stamtąd tych Żydów czy jak? Ożesz ty i kurcze. Pochodzę z małego zapyziałego miasteczka, przed wojną zamieszkałego głównie przez Żydów (70% ludności). Ale ja jestem powojenna. Po wojnie miasteczko było nadal małe i zapyziałe, ale Żydów już nie było...
P.S. Moje miasteczko występuje w jednej z powieści? opowiadań?, no w każdym razie utworów tego nudziarza Żeromskiego pod nazwą Obrzydłówek, co oddaje nieco jego charakter. Znaczy się miasteczka, nie pana pisarza.

1 komentarz:

  1. Czyli - Ocalić od zapomnienia! Świetny pomysł. Jestem bardzo ciekawa efektu końcowego. Pójdzie do druku? Joanna

    OdpowiedzUsuń