Żmija

często w nogę się wpija.
Żeby udaremnić skutki
trzeba wypić duużo wódki.
Dużo wódki wypić nie jest źle
czy ugryzła czy nie.

Wczoraj na spacerze powiedziałam dziewczynom, że w naszej okolicy, jak mieszkam tu już ponad 6 lat (tak, tak, 6 lat, czas leci nieubłaganie) nie widziałam ani jednej żmii. Tam, gdzie jeździłam z nieodżałowanym małżonkiem*, będzie jakieś 30 km stąd żmij było pełno. Raz nawet postawiłam (no, no, prawie) na jednej kubeł z grzybami. A tu u nas nic, ani du du. To było wczoraj. No i wykrakałam. Dzisiaj na spacerze, całkiem niedaleko, napotkałyśmy żmiję wygrzewającą się na samiutkim środku ścieżki, jak to one mają we zwyczaju. One myślały początkowo, że to padalec, bo była czarna i bez zygzaka, ale, kurcze, ja tyle żmij w życiu napotkałam, że wiem jak toto wygląda.

*a propos nieodżałowanego to gościł u mnie jedną dobę tuż przed zamrożeniem kraju. No, kurcze, żal mi się go zrobiło trochę bardziej niż zazwyczaj i zaprosiłam go.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz