Rodzina mi się uzbraja

Mój zięć w Kalifornii kupił sobie kuszę. Taką profesjonalną i chyba nawet większą niż ta co ją miał Deryl z tego serialu o chodzących trupach. Na wypadek, jak rzekł był, gdyby jacyś wygłodniali tambylcy chcieli na nich napaść. Jak mój syn to zobaczył to se kupił łuk. Też profesjonalny, no, ja go naciągnąć nie mogłam, a Karolina z trudem. Ale, jak się go już naciągnie to wali solidnie. Nie chciał powiedzieć po co toto kupił, to znaczy, mówił, mówił. Że dla rozrywki/zabawy. Hm. Tylko dlaczego akurat teraz?
W moim powiecie nadal nie ma chorych na tę zarazę, ani nawet nikogo na kwarantannie, no bo tych co zza granicy wrócili nie liczę, zresztą oni mają tę kwarantannę w głębokim poważaniu, no przynajmniej ci co ich znam.
Ale moje koleżanki, kurede bele, nie chcą chodzić do lasu i w ogóle - każda sobie rzepkę skrobie. No, może nie tak dosłownie, bo jak któraś się wybiera do sklepu to dzwoni do mnie czy mi czegoś nie kupić, ale to cały kontakt. Gęby nie ma do kogo otworzyć, to chyba na razie będę tu się częściej pojawiać.

1 komentarz:

  1. Samej,Ci zostalo chodzić.
    No wlasnie, z tą bronią i w ogóle.
    My mamy byle jaki łuk, tak sportowy dlacrozrywki, kiedys J.kupil, ale...zostal w Niemczech.
    My wlasnie na kwarantannie domowej 5 dzien, jestesmy kontrolowani, robimy tez selfie, wszystko jak trzeba. Nawet pani,z,opieki spol.dzwonila z zapytaniem czy nam czegos potrzeba.
    Pogoda cudna, wygrzewamy sie na,balkonie.

    OdpowiedzUsuń