Kiełbasy, kiełbasyyy. Albo chociaż parówek

Kurde. Moja córka ma jakieś (chyba) zaburzenia na tle odżywiania. Jestem teraz u niej, już tydzień. Odkąd mieszka w tej tu Kalifornii (bedzie jakieś 9 lat) ilekroć się widzimy zawsze coś ma nie tak z jedzeniem. A to - broń boże smażonego. A to - 0 cukru, tylko jakieś durne słodziki, albo - 0 tłuszczu. Albo - wręcz przeciwnie - głównie mięcho i tłuszcz. Raz tylko, jeden jedyny raz, jak się widujemy (na ogół dwa razy w roku) jadła w miarę normalnie, ale też, kurcze żesz blade, wg jakiejś książki. Kiedy była u mnie latem była wegetarianką, ale innym pozwalała na wszystko względem jedzenia. Może dlatego, że u mnie to ja byłam gospodynią, a tu... Ba, tę wegetariankę dało się znieść. Ale teraz jest weganką, ja się takim obiadem złożonym z kaszy, fasoli i warzyw nie najadam.  A co z tą kiełbasą? Wzdech. Mowy nie ma - żadnego przetwarzanego mięsa, "mogę ci kupić schabu to sobie upieczesz i będziesz mieć do chleba". Ale ona, kurcze, biednych, nieszczęśliwych zwierzątek, bo chowanych w ciasnych przegródkach na tucz, nie pozwoli kupić. Tylko szczęśliwe, co biegały po podwórku, o matko. Zakupiła więc była bezpośrednio u rolnika schab, kurierem toto przyjechało, schabu nie przypomina, ani nawet karkówki. Wygląda raczej jak boczek, ale z bardzo grubymi paskami mięsa. A ja chcę kiełbasyyy, kiełbasyyy. A ten schabo-boczek zniknął błyskawicznie, tak wszyscy w tym domu (oczywiście oprócz córeczki mej umiłowanej) byli spragnieni mięsa.
Oczywiście przejdzie jej to, jak wszystkie inne diety ("MAAMOO, to nie dieta, to sposób żywienia i tak się będę żywić już zawsze" - nawrzeszczała na mnie, że ha), ale póki co jest męczące. KIEŁBAASSYYY!!!

6 komentarzy:

  1. Jak poczekasz cierpliwie to może znowu córce się odmieni i tę kiełbasę w końcu zjesz 😉
    A sklepu tam w pobliżu nie ma,żebyś cichcem coś sobie kupiła? 😃

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sądzę, żeby ta zmiana nastąpiła przed moim wyjazdem, mam tu być do 21 listopada. Gdzie sklep - wiem, mogłabym coś kupić, ale pożreć musiałabym gdzieś ukradkiem, aby uniknąć ochrzanu.

      Usuń
  2. uśmiałam się ;DDD
    bardzo fajnie to opisałaś!

    OdpowiedzUsuń
  3. No i tego nie lubię, jak ktoś narzuca swój sposób jedzenia,no a Ty w gościach,wiec masz przerąbane. Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wytrzymasz jakos,musisz,a w domu nadrobisz, trzymaj się mocni i ciesz się rodzinką.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale musisz się godzić na to, żeby jeść tak, jak córka chce? Jesteś dorosła, masz prawo do własnych wyborów. Kupiłabym sobie do jedzenia to, na co mam ochotę i poinformowała, że tak wolę i sorry, będę tak jeść. Chyba wybaczyłaby matce rodzonej? ;)

    OdpowiedzUsuń