A jutro znowu

Ale już nie tak od samego rana. Bo dzisiaj skarby zostały odstawione do pani Marysi, która się  każdym z nich kolejno opiekowała pomiędzy ukończonym pierwszym rokiem życia a pójściem do przedszkola. Obecnie służy jako opiekunka awaryjna co by babci nie przemęczać. Ja jestem jako ta ostatnia deska ratunku, jak Marysia nie może. I jutro też nie może, ale z kolei ja z rana też nie mogę, bo najpierw odwożę Halinę na pociąg (jedzie na święta do rodziny), hehe, marne 40 km, a potem mam masaż. No więc Karolina zabierze je z rana do pracy, z tym, że pracować będzie w lesie. A ja je odbiorę jak skończę masaż (czyli dopiero około jedenastej) i pojedziemy do nich. Ja tam wolę je mieć u mnie, mam własny plac zabaw i telewizor!
A wczoraj były u mnie prawie do szóstej i nawet Hela zaczęła marudzić - co to, zapomnieli o nas czy jak?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz