Sprzątać, sprząąątaać

Ale nie przedświątecznie. Święta mam w głębokim poważaniu, albo i jeszcze bardziej, ot co. Górę muszę wylizać do ostatniego kurzyka. Bo w poniedziałek przyjeżdżają goście. Z airbnb. Więc - musi być na tip top. W dodatku to są Niemcy. No, tak całkiem na pewno to, hm, no, Niemcy, Niemcy. Albo nawet - Prusacy (nie - Prusowie, tych ostatnich wybiliśmy dość dokładnie w ramach nawracania na jedynie słuszną religię). A, bo z tymi Niemcami/Prusakami jest tak - napisali (oczywiście poprzez airbnb) do mnie po niemiecku, że chcą przyjechać na 4 dni i robią to dla swojej babci, która to babcia wychowała się w pobliskim Burdągu. Ciekawam, czemuż to nie do Burdąga jadą, tam kwater do licha i trochę. Ja po niemiecku umiem "bitte brot ohne anis und kummel" - co mi było niegdyś potrzebne w trakcie pobytu w Austrii. Mi tam kminek w chlebie nie przeszkadza, ów przeszkadzał mężowi, ale anyżek w chlebie?? błeee. Ale - ad rem. Szykuję im i szykuję, póki co - sypialnie i łazienka już gotowe, ale, oczywiście, jak muszę to mi się tak nie chce, że ach. Więc - już połowę krzaczków (tych com je sama zasadziła, znaczy się - ozdobnych) oczyściłam z okolicznych chwastów (głównie perz), podsypałam pięknie korą, chociaż wcale nie miałam tego w planie. Stół ogrodowy doczyściłam do gołych desek, zaolejowałam. Kurde, co by tu jeszcze, zamiast tego sprzątania. Chociaż, wzdech, to musi, musi musi być zrobione. Przypomniało mi się, jak to u mojej ciotki mieszkałam w okresie studiów i podczas kolejnych sesji, wzdychając nad notatkami z mechaniki kwantowej czy innych równie fascynujących materiach (ze szczególnym uwzględnieniem super abstrakcyjnej analizy matematycznej, której początkowo nie rozumiałam ni w ząb) , przeczytałam całą jej dosyć bogatą kolekcję klasycznej literatury rosyjskiej (te różne Gogole, Dostojewskie) i francuskiej. Za co bym się w życiu nie wzięła, bo to okropne nudziarstwa (no, może oprócz "Czerwonego i Czarnego" - ten obcięty łeb na kolanach Matyldy pamiętam do dziś) gdyby nie konieczność uczenia się. No więc - idź ty babo na górę. Na górę, mówię, ogród, bynajmniej, nie jest po drodze.

2 komentarze:

  1. Bardzo mi się podobają Twoje rozmowy z samą sobą . Są super!! ;))
    Wesołych Świąt! :))

    OdpowiedzUsuń
  2. :))) Też lubię, jak BBM. Udanych gosci!

    OdpowiedzUsuń