Dylu, dylu, dylu, dylu

coś wybuchło w Czarnobylu. Elektrownia atomowa Michaiła Gorbaczowa. Raz dwa trzy sekre tarzem bę dziesz ty.

35 lat temu, maamo, ale ten czas leci.

I znowu mi się coś nieprzyjemnego przypomniało, co podówczas uczynił mój były nieodżałowanej pamięci małżonek. Ale - o zmarłych dobrze albo wcale. No to - wcale. Jak żeśmy się zebrali po pogrzebie w jego (to znaczy się formalnie moim, ale, póki co, jego)  mieszkaniu całą rodziną i próbowali powiedzieć o nim coś dobrego, jakoś nic takiego nam się nie przypomniało. Kurcze, na pewno coś dobrego było, no, musiało być, do licha, no bo jakim cudem byłabym z nim aż 33 lata? No nic - dylu dylu

2 komentarze:

  1. Pamiętam jak w szkole piliśmy płyn Lugolla...

    OdpowiedzUsuń
  2. Serio, zupełnie nic?
    :)
    Może chociaż jajecznicę dobrą smażył?

    OdpowiedzUsuń