Basia, idź wyj na górę

Jeszcze dziś, jutro, pojutrze trochę luźniej i popojutrze. A potem tylko spływ (kajakowy) i szlus. Bo mam tu całą piątkę dziewczynek, no, owszem, no niby jest tu jeszcze córka z mężem i czasem całą piątkę gdzieś biorą, jak na ten przykład wczoraj na jagody. Ale. Basia co jak tu była sama to była cicha i spokojna, tak teraz nieustannie wyje i to na cały regulator. Jak tylko inni nie chcą spełnić tego co chce. Ania (znaczy się córka) mówi, że jak w domu ona tak wyje to te starsze jej ustępują. No to ją nauczyły. I wyje. Ale u mnie tak nie ma. Jak Basia zaczyna wyć biorę ją za rękę i zaprowadzam na górę (sama jednak nie pójdzie) - tu sobie wyj Basiu, jak masz na wycie chęć. I, hihi, skutkuje. Jak nie ma na kim tym wyciem wymuszać - zaraz cichnie. No, dobra. Pojutrze wycieczka całą rodziną statkiem po trawie, potem jeszcze tylko piątek i sobota. Wredna babcia ze mnie.

4 komentarze:

  1. Wcale nie wredna! rozsądna i skuteczna. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O Właśnie! Bezmoherowa ma rację! Sama bym tak robiłą! :-)))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Znalazlas sposob na wyjca:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Brawo!
    kiedys namietnie ogladalam super nianie, ktora takie wlasnie metody stosowala!

    OdpowiedzUsuń