Skarby baci vel najazd hunów

 Dzisiaj przyjeżdżają córki mojej córki w ilości sztuk trzech (13, 11 i 7 lat) wraz ze swym tatą, a moim zięciem. Nawet go lubię, jeśli tylko się nie wydziera na dzieci albo żonę. Na mnie, póki co, jeszcze się nie wydzierał, ale np w złości tak szarpał autem, żeee... No, na żonę to akurat nie będzie miał okazji, bo córka została w Kalifornii, no, niby nie mogła jechać, bo pies jest chory, co drugi dzień dostawał kroplówkę aplikowaną podskórnie przez córkę, ale - już nie dostaje, polepszyło mu się. Przypuszczam, że pies był pretekstem do samotnego  pozostania w domu. Więc - zięć z córkami. Super, bardzo się cieszę, nie widziałam ich prawie dwa lata. Ich, bo córka była tu zimą na pogrzebie swojego ojca i u mnie z powodu wspólnego chorowania na covid, spędziła prawie dwa tygodnie. Wracała zresztą jeszcze trochę chora, ale wykupiła sobie biznesa, żeby się choć trochę odizolować od innych. A i czuła się nietęgo to w biznesie - wicie, rozumicie. Apartament dla nich już wysprzątany, no, niby tak samo jak dla letników tyle, że bez ozdóbek - brak świeżych kwiatów, owoców, słodyczy tudzież nie położyłam narzut na łóżkach - goście i tak toto zdejmują i w trakcie pobytu nie używają. Dobrze jeśli złożą, bo niektórzy zwijają w nieporządną kulkę i rzucają w kąt. Ale - wracając do skarbów. Będę ich tu miała więcej, bo i miejscowe mają od jutra, no, od pojutrza czas spędzać u mnie. Od pojutrza, bo jutro jestem umówiona z mechanikiem co mi ma wymienić przeciekające amortyzatory - ach ta brawurowa jazda po drogach gruntowych. Ale - skarby są u mnie tylko d 7 lipca, bo niestety, córka mi zapodała, że u mnie będą od 15 do 30 czerwca i te dni zabukowałam na airbnb dla nich. I jak 8 trafił się gość tom go zaakceptowała. Taa. Bo potem oni orzekli, że najpierw (czyli od 14 do 30 czerwca) pojadą do rodziców zięcia, a potem do mnie (30.06 do 15.07). No i tego, pozostałe dni będą musieli nocować u mojego syna. Całkiem super. Bo syn na strychu nad szopą (duża szopa, dwa garaże na auta, garaż na ciągnik, mieszkanie dla kóz i dla kur) urządził letnisko dla dzieci - da się im sienniki (pokrowce właśnie kurier przywiózł, syn musi tylko skombinować siano) i tam se całą szóstka będzie spać. No, miejmy nadzieję, że lis czy inne tałatajstwo ich nie zje - bo kury to im wszystkie parę dni temu wydusiło - 7 kur i kogut. Nie będzie świeżych jaj, kurcze, trzeba się będzie przestawić na sklepowe. Bo oni zamierzają kupić nowe kury dopiero w sierpniu, jak wrócą z wakacji.

A czemu się tak rozpisuję? Hehe, bo mam jeszcze sporo roboty i jakoś się nie mogę zabrać. 

4 komentarze:

  1. Agnieszko mam podobnie. Zabrać się do roboty... Potem już leci. Jednak najgorzej na natchnienie do pracy :)) Bardzo lubię Cię czytać. Pozdrawiam Ela

    OdpowiedzUsuń
  2. Również bardzo Cię lubię czytać,nacieszysz się wnukami, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. No to dzieciaki będą miały prawdziwe spanie na sianie:) Będą miały co wspominać. Szczególnie, jeśli pokaże się lis:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lepsze niż powieść- samo życie☺ bartek

    OdpowiedzUsuń